Grudzień - czas nadziei. ks. Proboszcz | 2009-12-13 |
Nadziei doszukujemy się zwykle w innej porze roku. Wiosna budzi nadzieję. W naszych zaprawionych optymizmem porzekadłach, kiedy nie potrafimy doszukać się słów pociechy rzucamy jak ostatnią deskę ratunku słowa: „aby do wiosny”. Nie najłatwiejszy jest w naszej strefie klimatycznej czas grudniowy, ma jednak swoje powody do optymizmu. Kiedy wcześnie robi się ciemno i kiedy mrok tak szybko nie odchodzi, możemy w inny sposób patrzeć na świat. Kiedy zacierają się kontury krajobrazów, kiedy niezbyt dokładnie dostrzegamy to, co nas otacza z konieczności uruchamia się nasza wyobraźnia, człowiek staje się wrażliwszy i ostrożniejszy. Wrażliwość otwiera nas na rzeczywistość, która jest poza doświadczeniem zmysłowym, ostrożność nakazuje nam pewien dystans do otaczającego nas świata. Jeden ze współczesnych nam francuskich pisarzy pytany o wiarę w Boga – odpowiada „tak, czasami nocą”. Paradoksalnie, więc noc, pora lęków może też przynieść nadzieję. Dlatego podobny swym charakterem do nocy czas grudniowy przynosi nam nadzieję. Grudzień w naszej chrześcijańskich obyczajach i w naszym porządku liturgicznym każe nam czynnie czekać na spotkanie z Mesjaszem. Tradycja pozostawiła wielką liczbę zwyczajów i zachowań, które wymagają sporego wysiłku. Kiedy nic nie przychodzi samo, kiedy w każdym przypadku sporo się trzeba natrudzić można dopiero z przyjemnością kosztować owoce naszego starania. Tym bliżej nam będzie do zrozumienia niepojętej tajemnicy związanej z betlejemską nocą, historycznymi narodzinami Dziecięcia, które przyniosło nam nowy czas, nowe możliwości.
|