Po Bożym Ciele ks. Proboszcz | 2009-06-14 |
Zwyczajowo dopowiada się, że nie ma wiele roboty w Kościele. Minęły te wszystkie wielkie poruszające pamiątki. Mobilizowały naszą religijną aktywność. Przeżyliśmy Wielki Post, Wielkanoc, całą tajemnicę paschalną Jezusa, a więc Jego „przejście”. W uroczystości Bożego Ciała dziękowaliśmy i wysławialiśmy Jego Świętą Obecność. Wszystko to skłaniało nas do wyrażenia na różny sposób naszej wiary, do manifestowania jej. „Nie może się ukryć miasto położone na górze”, „Nie stawia się świecy pod korcem”. Wszystko to przypomina nam o obowiązku uzewnętrznienia naszej wiary. To przynależy do powinności apostolskiej. Duch misyjny nie ma charakteru indoktrynacji, co widoczne jest w zachowaniach sekciarskich. Może, dlatego bywamy w naszym oddziaływaniu słabi, może, dlatego nasza własna słabość nas onieśmiela, może, dlatego zbyt łatwo nie podejmujemy działań uświęcających nasze środowisko, ba nawet świat, bo mówimy „jam nie godzien”. | |
Nawiedzenie Najświętszego Sakramentu ks. Zenon | 2009-05-17 |
W odniesieniu do przyjaciół – tych, których kochamy, czasem decyduje wewnętrzna potrzeba, a czasem rozsądek ją wywołujący. Spotykamy się z nimi nie tylko dlatego, aby wymienić doświadczenia, załatwić coś, czy przypomnieć o swoim istnieniu, ale by obecnością wyrazić swoją miłość. Tak, bo obecność jest najprostszym wyrazem miłości. Skoro bywa, że odczuwamy czasem wyrzuty sumienia z powodu zaniedbanej wizyty, to dlaczego tak trudno pobudzić sumienie do podobnej aktywności wobec zaniedbań względem najwspanialszego Przyjaciela – Boga? On, nie wyznaczając terminów audiencji, ZAWSZE oczekuje spotkania, zawsze jest gotowy. Tak wiele kościołów – niestety – jest zamkniętych w ciągu dnia. Nie dotyczy to naszej świątyni. Od wpół do szóstej do około dziewiętnastej mamy okazję. Choćby kilka chwil, choćby jedno spojrzenie miłości! Jeśli rozumiemy, że tę ludzką miłość (małżeńską, rodzicielską, dziecięcą) trzeba pielęgnować, to tym bardziej tę, która nigdy się nie skończy – chyba, że ją odrzucimy, albo zasuszymy. Korzystajmy póki jeszcze zegary czas odmierzają – dla nas… | |
Święto Eucharystii ks. Proboszcz | 2009-05-10 |
Ważnym etapem na drodze religijnego wtajemniczenia każdego chrześcijanina jest uroczystość I Komunii św. W 1963 roku, kiedy zdawałem egzamin wstępny do Liceum, zadziwił mnie mój późniejszy dobry kolega z ławy szkolnej, który pisząc wypracowanie na dowolny temat zatytułował ją: Uroczystość I Komunii św. – najważniejszy dzień w moim życiu. Kiedy pisał wypracowanie nie miał jeszcze 14 lat, kiedy był przyjęty – w klasie trzeciej – zaledwie dochodził do dziesięciu. Czy dzisiaj ktoś potrafi tak myśleć, tak odczuwać? Pewnie mistycy. Choć im wcale niełatwo. Ich wrażliwość jest równa głębiom oceanu. Ale czy dziś nie tracimy religijnej wrażliwości przez zaniedbanie, przez naszą letniość? Pewnie w kościele nie rozdaje się chleba, pewnie nie przyodzieje nas Kościół i nie dokonamy w nim odnowy biologicznej. Ale jest przecież „porządek ciała” i „porządek ducha”. Nie samym chlebem żyje człowiek, „zrodzeni w Duchu, do Ducha się stosujmy”. Dlatego od najdawniejszych czasów zaleca Kościół wczesny chrzest, dlatego wyrazicielami tej potrzeby są rodzice dziecka. Jednocześnie stają się gwarantami, że dziecko swoje ochrzczone poprowadzą drogą wiary. I Komunia św. jest kolejnym krokiem na chrześcijańskim szlaku. Pewnie z naturalnego głodu świętowania bierze się potrzeba przeżycia tego dziecięcego święta w sposób nad wyraz uroczysty. Tak dzieje się w kościele. Po wielotygodniowej musztrze dzieci bardzo sprawnie przeżywają liturgię, pewnie w wielu przypadkach w wynajętych lokalach godnie spełniają obowiązki najważniejszej persony. Jakie miejsce zostawiono Panu Jezusowi, który pierwszy raz zagościł w sercu dziecka? Pewnie za mało pomagamy dzieciom – my dorośli. Nie trzeba żadnych uczonych słów. Najbardziej przekonywujące są te najprostsze, te, które mogą się pojawić zaledwie na brzegu ust rodzicielskich. Święto, które na długo, a może na zawsze, zostanie w pamięci, te słowa, a może proste gesty potrafią uczynić. I choć nie obędzie się bez kościoła, nie obędzie się bez rodzinnego zjazdu to kształt eucharystycznego święta określają rodzice i ich zaangażowanie.
| |
Wychowanie ks. Zenon | 2009-05-03 |
Czym jest tak naprawdę wychowanie? Jak można by je krótko scharakteryzować? | |
Nabożeństwa majowe ks. Zenon | 2009-04-26 |
Rodzina wielopokoleniowa - to był dobry wynalazek, kiedyś może nawet prosta konieczność, niemniej jednak łatwiej było o wychowanie dzieci pod okiem dziadków. Zresztą nie tylko o to chodziło, by dziadkowie swoje mądrości i doświadczenia życiowe przelewali na najmłodsze latorośle, ale miało to też inne, praktyczne oddziaływanie. Samo bowiem odnoszenie się do nich i ewentualne karcenie dzieci za brak szacunku dla rodziców naszych rodziców, skutkowało potem właściwymi relacjami gdy sami rodzice stawali się dziadkami, a ich dzieci w tym samym duchu szacunku dla starszych i związaną z nimi tradycją prowadziły własne dzieci. | |
To jeszcze nie wakacje! ks. Zenon | 2009-04-19 |
Zakończyliśmy już czas wielkopostny, który dla wielu spośród nas był swoistym sprawdzianem siły ducha i wierności względem Pana Boga, wyrażonej realizacją powziętych zobowiązań i postanowień. Udało się? Jeśli tak, to radość, satysfakcja i poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Co prawda może to być nieco złudne, gdyż realizacja zewnętrznych zobowiązań, polegających na odmówieniu sobie czegoś, czy spełnianiu określonych praktyk, łatwiejszą jest od dzieła porządkowania swego wnętrza, a to przecież jest zasadniczym celem Wielkiego Postu. | |
Jezu, ufam Tobie! ks. Zenon | 2009-04-12 |
Tradycyjnie już I niedziela po Wielkanocy będzie niedzielą Miłosierdzia Bożego. Ponieważ jednak nie wszyscy nauczyliśmy się korzystać z owego nieprzebranego Bożego skarbca, a często nie zdajemy sobie nawet sprawy z ogromnej wartości tego rodzaju kultu, dlatego prezentujemy kilka myśli zaczerpniętych od głównej propagatorki kultu Bożego Miłosierdzia - św. Siostry Faustyny Kowalskiej. Od Wielkiego Piątku trwa Nowenna do Miłosierdzia Bożego. Przynajmniej w dwa pierwsze tłumów na tej modlitwie nie było... Szkoda. Pan Jezus powiedział: Palą Mnie płomienie Miłosierdzia, pragnę je wylać na dusze ludzkie. O, jaki ból sprawiają, kiedy ich ludzie przyjąć nie chcą! | |
Jakich "Wesołych Świąt"? ks. Zenon | 2009-04-05 |
No - i jesteśmy w finale. To już Wielki Tydzień. Można zapytać: Jak udało się przeżyć miniony okres? Ale na to pytanie każdy musi już odpowiedzieć sobie sam. | |
To już cztery lata ks. Zenon | 2009-03-29 |
Aż trudno uwierzyć, że od tej śmierci mijają już cztery lata. Długie lata? Nie. To tak jakby wczoraj się stało... Gdzieś w głębi duszy zachowały się jeszcze resztki bólu, które - jakże trudne do stłumienia - nakazały niektórym rozkochanym w osobie naszego Papieża, bodaj bez głębszego zastanowienia odpalić silnik stojącego pod blokiem auta i wyruszyć do Rzymu na uroczystości pogrzebowe - bo godzien był tego... | |
Rekolekcje parafialne ks. Zenon | 2009-03-22 |
No tak, to już za tydzień - rozpocznie się to, co stało się rytuałem czasu wielkopostnego: rekolekcje parafialne. Nie słyszymy już o naukach stanowych dla mężczyzn, dla kobiet... I pewnie słusznie. Odmienność płci jednoczy w celu: ostatecznie chodzi o zbawienie. Ale co? To już teraz mam się przejmować zbawieniem? Jeszcze czas! Możliwe... Uczestnicząc w pogrzebie w miniony piątek, stanąłem opodal grobu zwieńczonego krzyżem z przymocowanym doń napisem: Nieznany mężczyzna, znaleziony ........ w........... Czy on też miał czas? Można by powiedzieć, że obecnie ma dużo czasu... ale to nieprawda, bo po przekroczeniu progu śmierci czas ustaje. Tam wszystko jest albo JUŻ, albo ZA PÓŹNO. Nie jest dobrze przynaglać do Boga, wywołując lęk. On sam, aczkolwiek w ciągu wieków udowadniał niejednokrotnie, że za dobre wynagradza, a za złe karze, to przecież woli się objawiać jako Ojciec, Pasterz, Miłość i Miłosierdzie. Pragnie, abyśmy takim Go znali. On jest bogaty w liczne łaski i chętnie je nam ofiaruje. Wszędzie jednak, gdziekolwiek człowiek chciałby coś zyskać, musi podjąć pewne działania w tym zakresie. Słońce i deszcz, nie rozróżniając, obdzielają wszystkich jednakowo. We wszystkich zaś ludzkich działaniach istnieją: prośby, podania, wnioski, petycje itd. Nie inaczej objawiają się ostatnio również cuda tzw. funduszy unijnych - tam nie wystarczą prośby i wnioski, tam trzeba jeszcze udowodnić, że ma się jakiś osobisty wkład w to, co uzupełnione dodatkowymi środkami, w konkretny sposób zaowocuje... Dlaczego Pana Boga mielibyśmy traktować gorzej? Chcemy lepszego, doskonalszego życia? Pan Bóg z pewnością nam pomoże, ale ze swej strony trzeba też nieco zainwestować: trzeba w owo wspólne bosko-ludzkie dzieło wnieść wkład osobistego czasu (nb. również dzierżawionego od Boga...) Stąd rzeczywiście mogą wyniknąć prawdziwe cuda - niezależnie od poziomu intelektualnego czy emocjonalnego zaangażowania O. Rekolekcjonisty. Pan Bóg działa według własnych reguł i nikogo z pewnością nie pokrzywdzi. Przydałaby się totalna mobilizacja w rodzinach: od dzieci, które pójdą do kościoła ze swoimi klasami, poprzez młodzież (!) do dorosłych. Zainwestujmy! |