Cudowne nawrócenie Piątek III tyg. Wielkanocnego | 2009-05-01 |
Czy to możliwe, żeby człowiek tak nagle diametralnie odmienił swoje życie? Tak w jednej chwili – jak w wypadku Szawła z Tarsu? Trącić by to mogło jakąś legendą, gdyby nie fakt, że Szaweł zawsze starał się służyć Panu Bogu jak najlepiej umiał – jak wydawało mu się, że jest najlepiej dla Jego chwały. Nie szczędził przecież ani zdrowia, ani wysiłku, nie dbał o wygody – dla niego ważnym było tylko jedno: aby oczyścić środowisko współwyznawców z narodzonego niedawno sekciarstwa. Właśnie dlatego, gdy spadła nań jasność z nieba, nie mógł tego odczytać inaczej niż jako znak Boży, argument nie do odparcia. Jeśli więc On – Bóg, któremu z taką miłością służy, wskazuje na błędne pojmowanie Jego woli, to z pewnością trzeba się szybko przestawić na inne tory. W tym nic nadzwyczajnego nie było. Bóg nadal będzie w jego życiu najważniejszy, ale od tej pory liczyć się będzie już tylko Jego wola. Ciekawe jest jeszcze jedno: dialog Szawła z Bogiem odbywał się wtedy, gdy on sam upadł na ziemię. To zdaje się jest najwłaściwsza postawa do załatwiania z Bogiem rzeczy najważniejszych, a poza tym owemu pyszałkowi przydała się taka lekcja pokory – jak się okazuje zbawienna. Niejednemu spośród nas być może przytrafiły się podobne upokorzenia, ale wszystko zwykle po to, by nie zagubić właściwej drogi.
|