Chrześcijańskie spory. Środa V tyg. Wielkanocnego | 2009-05-13 |
Św. Łukasz, relacjonując historię chrześcijan w Antiochii, odważył się zaznaczyć – zgodnie z prawdą – że nie była to wspólnota „świętego spokoju”. Pisze wręcz o niemałych sporach i zatargach między braćmi przybyłymi z Jerozolimy a Barnabą i Pawłem. Konkretnie poszło o warunek włączenia się do Kościoła. Tamci uparcie twierdzili, że przepustką do chrześcijaństwa jest wcześniejsze przejście przez judaizm, nabywając znak obrzezania. Dla Apostołów tymczasem było jasnym, że skoro wyzwoleni zostaliśmy przez Chrystusa również z jarzma Prawa, to nie ma takiej konieczności. Doszło więc do wspomnianych sporów i zatargów. Może to i nie jest najlepsze świadectwo młodej wspólnoty chrześcijan. Z drugiej zaś strony należy podziwiać tych, dla których sprawa konkretnej praktyki religijnej była tak ważna, że byli w stanie pokłócić się między sobą. Emocje odzywają się najczęściej wówczas, gdy spór dotyczy spraw wielkiej wagi. Widocznie dla ludzi tamtego czasu sprawy wiary młodego Kościoła zasługiwały na taką właśnie reakcję. I choć należałoby stwierdzić, że nie jest to przykład godny naśladowania, to głos rozsądku powie, że w dzisiejszych czasach należało by życzyć sobie takich ludzi, dla których sprawy wiary znów okazały się na tyle ważne, że warte są nawet zatargów i sporów – bo najgorsza jest obojętność.
|