Głowa Jana Chrzciciela. ks. Piotr | 2012-02-03 |
Przykład Jana Chrzciciela jest dowodem na to, że głoszenie Słowa Bożego w porę i nie w porę, a szczególnie przedstawicielom władzy, może doprowadzić do śmierci. Alkohol, zabawa i złożona obietnica przez Heroda Antypasa, syna Heroda Wielkiego, nie jest najlepszą mieszanką. Grozi nie tylko niestrawnością, zatruciem, ale nade wszystko krzywdzi drugiego człowieka. W tym wypadku ucierpiał prorok, w innych cierpi rodzina, traci się pracę, bywa, że stracić można honor, czy dumę osobistą. Czy Jan przestałby głosić Słowo Boże, gdyby wiedział, że zginie? Sądzę, że i tak by to czynił. Czym jest bowiem to życie w obliczu wieczności? A czy ja nie chowam czasem głowy w piasek, nie przemilczam pewnych złych spraw dla tak zwanego świętego spokoju? Czy to jest jeszcze bycie chrześcijaninem, czy może już udawanie chrześcijanina? Kim jestem?
|