Ach ta Matka Najś. Maryi Panny Matki Kościoła | 2009-06-01 |
Akurat w tym roku tak przedziwnie się składa, że święto Matki Kościoła zbiega się z Dniem Dziecka… Zestawienie dość przypadkowe, ale przecież nie bez znaczenia. Dzisiejsze pierwsze czytanie z Dziejów Apostolskich przywołuje na pamięć czas, gdy to uczniowie po wniebowstąpieniu Pana Jezusa posłusznie wrócili do jerozolimskiego wieczernika i trwali tam jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, Maryją, Matką Jezusa i Jego braćmi. To pewnie dość naturalne zachowanie ze strony Matki Najświętszej: skoro zabrakło Jej Syna, chciała niejako podnieść na duchu owych przygnębionych ostatnimi wydarzeniami uczniów Jego. Miało to sens tym większy, że bardzo ścisła więź łączyła Matkę z Jej Synem, a dzisiejsza Ewangelia przekonuje, że na jej pokorną sugestię (nawet nie była to prośba!) Pan Jezus jest w stanie niejako przyśpieszyć czas i dokonać pierwszego z długiej serii cudów. Niczego nie odmówi Matce swojej… To bardzo pocieszające, a z drugiej strony umacniające naszą wiarę. Dobrze jest wiedzieć, że jest taka Matka, która wciąż troszczy się o nas, wciąż spogląda w naszym kierunku, a kiedy trzeba interweniuje – nawet bez naszego udziału. Pan Jezus jednak domaga się udziału człowieka, dlatego – przygotowując cud – prosi zwykłych ludzi o współudział w jego kreowaniu: napełnijcie stągwie wodą – to zaproszenie do współpracy; zaś wyrażenie: napełnili je aż po brzegi świadczy o poziomie wykonania Bożego polecenia. Obyśmy i my zawsze z tak wielką gorliwością wykonywali Boże nakazy, a będziemy świadkami niezliczonych cudów dokonywanych również przy współudziale Matki…
|