Sprawiedliwie nie znaczy po równo Środa XX tyg. zwykłego | 2009-08-19 |
Oj, jak bardzo wyczuleni jesteśmy na problem sprawiedliwości! I to nie tylko tej powszechnej, ogólnoludzkiej. Najbardziej interesuje nas zwykle sprawiedliwość dotykająca w jakiś sposób nas, osobiście. Jakże bardzo potrafimy być tu drobiazgowi i brać pod uwagę każdą okoliczność łagodzącą (gdy chodzi o wykroczenia) lub ograniczającą nas (gdy chodzi o zasługi). Niekiedy przypominają się wydarzenia z czasów przedszkolnych, czy szkolnych, kiedy to nauczycielka – nie żałując nikomu dobrych ocen – usiłowała brać pod uwagę jakikolwiek aspekt pozytywny, najczęściej zaangażowanie przy braku efektów, aby podtrzymać na duchu swego wychowanka. Wtedy również niektórzy odbierali to jako niesprawiedliwość… W Chrystusowej przypowieści o winnicy też na pierwszy plan wysuwa się przeogromna dobroć Boga dla tych, którzy wykazali się dobrą wolą i zaangażowaniem – stali wszak „cały dzień bezczynnie” – a ich nieszczęściem było to, że ich „nikt nie najął”. Druga rzecz, bardzo wyraźnie wskazana przez Pana Jezusa to fakt, że winnica jest własnością Boga i dlatego nikt nie ma prawa rozporządzać dobrami, które do Niego należą. Cóż więc nam pozostaje? Wyszukiwać wszelkie okazje do angażowania się w pomnażanie dobra. A zapłata? – to już Boża sprawa. I tak nic nam się nie należy. Jedno, co podtrzymuje naszą nadzieję to dobroć Boża. Nie musimy się obawiać: na kontaktach z Bogiem na pewno nie stracimy, tylko naprzód nie obliczajmy…
|