Dwudziesta Siódma Niedziela zwykła s. Amata | 2024-10-06 |
"Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc". Słowa te z Księgi Rodzaju wskazują jak bardzo zależy Panu Bogu na naszym szczęściu. On sam wie najlepiej, co jest dla nas dobre. A kiedy postawił niewiastę przed mężczyzną, on wręcz wykrzyknął: "Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała". Co się jednak stało, że szczęście, którym mają cieszyć się tych dwoje, często rozpada się w kawałki jak stłuczone naczynie? Jak mówi dziś psalm 128 dzieje się tak, kiedy, chociażby jedno ze współmałżonków przestaje: bać się Pana i chodzić Jego drogami. Czy wolo się, więc rozwodzić? Jest to po prostu niemożliwe. Przed Bogiem, który ich złączył, aż do śmierci, pozostaną jednym ciałem. W trudnych sytuacjach życiowych, dopuszczalna jest separacja, jednak nigdy nie będzie możliwy ponowny związek, dopóki żyje jeden ze współmałżonków. Każda, więc próba współżycia z drugą osobą poza małżeństwem: była, jest i będzie ciężkim grzechem cudzołóstwa, zamykającym drogę do przyjmowania sakramentów. Nierzadko jest to ciężki krzyż samotności, który muszą dźwigać odseparowani małżonkowie; niemniej jednak może się okazać, że przyjmując ten krzyż, otrzymają wieczną nagrodę w niebie, a tu na ziemi pokój serca; bo choć dźwigają właśnie taki krzyż, nie dźwigają go sami, lecz z Panem, którego przyjmują w sakramentach.
|