Co z tą kolędą? ks. Proboszcz | 2010-01-31 |
Jest taki czas w Kościele, kiedy mobilizują się wszyscy. Księża wychodzą zza ołtarza i z konfesjonałów. Uczestnicy liturgii stają się bardziej rozpoznawalni. Bliscy, na tle swoich domów i mieszkań nabierają cech własnych, wychodzą z anonimowości, którą jakby nie było tworzy masowa liturgia i obecny nawet w niewielkich aglomeracjach miejskich styl życia. W czasie kolędy dla duszpasterza każda nie do końca rozpoznana twarz nabiera rumieńców, staje się konkretną osobą, określa swoje zaangażowanie w życie Kościoła, w życie lokalnej wspólnoty, jaką jest parafia. Te osobiste spotkania z parafianami w różnych narodowych kościołach przebiegają różnie. Studiujący swego czasu w Rzymie polscy księża byli proszeni przez tamtejszych duszpasterzy do pomocy przy święceniu mieszkań w okresie zaraz powielkanocnym. Polska kolęda ma swoje źródło w obchodach karnawału. Jeszcze nie tak dawno liturgia zaznaczała stopniowe przybliżanie się czasu wielkopostnego i wychodzenie z zimowej bezczynności i świąt. Dla nas jest jednak okazją do skromnej wymiany opinii, okazją do posłuchania bolączek bądź wskazań, jest najlepszą okazją do ustalenia poziomu biedy czy możliwości naszych parafian. Tegoroczna kolęda nie napawa nas zbytnim optymizmem. W wypowiedziach widoczny jest lęk o przyszłość, raz po raz pojawia się skarga na podwyżki cen wielu dóbr niezbędnych do życia. W przypadku ludzi starszych dominuje odczucie samotności, w młodych rodzinach czuje się smutek rozłąki z powodu wyjazdu „za chlebem” najczęściej głowy rodziny. |