Zgubna wada Piątek II tyg. W. Postu | 2009-03-13 |
Oj, gdybyż to jedynie o wadę chodziło! Tu zaś mamy do czynienia z grzechem i to mieszczącym się w katalogu grzechów głównych dokładnie na centralnym miejscu. Tak. Zazdrość, a o niej przecież mowa w dzisiejszych czytaniach, znajduje się tam na miejscu czwartym – dokładnie pośrodku siedmiu, w centrum. Sama liczba może nie odgrywałaby tu większego znaczenia, ale o ile pycha (pierwsza w katalogu grzechów głównych) otwiera drzwi wszelkim wadom i ułomnościom ducha ludzkiego, to zazdrość dzielnie dotrzymuje jej kroku. Pamiętamy przecież, że to pycha stała się fundamentem grzechu pierworodnego, ale już w drugim pokoleniu ludzkość otrzymała wielki cios w postaci zbrodni bratobójczej, której źródłem była… właśnie zazdrość. Zazdrość… Powiadają, że to najgłupszy z możliwych grzechów, bo nie dość, że nic człowiek przez nią nie zyskuje poza zgryzotą (po kradzieży przynamniej „coś w garści pozostaje”), to jeszcze zawdzięcza jej ciągły niepokój, który w skrajnych wypadkach kończyć się może tak jak w relacji Kaina z Ablem. O takiej właśnie sytuacji traktują oba dzisiejsze czytania: zazdrość synów Jakuba w stosunku do Józefa, ukochanego syna umiłowanej żony Jakuba – Racheli oraz zazdrość środowiska arcykapłanów i starszych ludu w stosunku do Pana Jezusa. W obu wypadkach rysowała się perspektywa zbrodni, motywowanej jedynie zazdrością. W wypadku Józefa do niej ostatecznie nie doszło, ale skończyło się na zdradzie srebrnikami opłaconej. W wypadku Chrystusa, który woli ukrywać się pod zasłoną przypowieści, koniec odciśnie się Jego męczeństwem, poprzedzonym srebrnikową zdradą… A wszystko to z powodu zgubnej wady – zazdrości. Nie wolno jej tolerować, gdyż nie plewiona, z każdym dniem pęcznieje ona i rośnie, z czasem przysłaniając zdrowy rozsądek, a stąd już jedynie krok do najgorszych zbrodni…
|