Tobie powierzam swoją sprawę Sobota IV tyg. W. Postu | 2009-03-28 |
Podobno nie należy używać słów zawsze, nigdy, wszyscy itp. Słusznie, bo nawet Pan Jezus, który taką wrogość wycierpiał przeciwko sobie, nie miał przeciwko sobie wszystkich, no i nie zawsze… Tłum podzielił się w opiniach na Jego temat, a w Jego obronie stanął nawet przedstawiciel faryzeuszów, Nikodem. Czasem ratunek przychodzi człowiekowi z tej strony, z której się go najmniej spodziewa i w czasie, którego nigdy by nie przewidywał. Dlatego pytanie: Czy warto się troszczyć o siebie, swój byt i życie swoje? wydaje się być całkowicie uzasadnione. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus mawiała: Wpadamy w rozpacz lub zniechęcenie wówczas, gdy myślimy o przeszłości lub przyszłości. Miałoby to oznaczać zupełną rezygnację z planów życiowych, podejmowania odpowiedzialności za los swój i innych? Nie. Absolutnie nie! Musimy jednak wziąć pod uwagę, że jeśli nasze, ludzkie starania będą przeciwne woli Bożej, to i tak niczego nie wskóramy. Dlatego najlepiej czyni ten, kto – za wzorem uskarżającego się na prześladowanie Jeremiasza – umie ostatecznie powiedzieć Bogu: Tobie powierzam swoją sprawę. Echem tych słów są bardzo podobne i jakże znane: Oto ja, służebnica Pańska. lub Ojcze, jeśli możliwe, oddal ode mnie ten kielich. albo te, które nasz Pan polecił nam odmawiać: Bądź wola twoja… Jakże spokojnie wówczas wyjść można naprzeciw wszelkim trudnościom...
|