Ludzie bardziej umiłowali ciemność IV Niedziela W. Postu | 2009-03-22 |
Zburzenie Jerozolimy musiało być dla przedstawicieli narodu wybranego straszliwym, nieopisanym ciosem. Pytanie: Jak do tego dojść mogło? musiało być z pewnością kolportowane przez kilka pokoleń. Bo przecież: święte miasto, góra, na której Bogu mieszkać się spodobało, święty przybytek - i to wszystko na nic? I to wszystko nie wystarczyło? Wrogowie okazali się silniejsi? Być może w niejednej głowie zakwitła bluźniercza myśl o ograniczonym potencjale ich Boga... Pewnie dlatego autor drugiej Księgi Kronik poczuł się w obowiązku stanąć w obronie Boga. Wylicza więc nader liczne grzechy nie tylko prostego ludu, ale przede wszystkim naczelników Judy, a nawet kapłanów. Co gorsza: Pan Bóg posyłał im wysłańców - proroków, których generalnie lekceważono. Ta sytuacja usprawiedliwia wzmożenie się gniewu Bożego na Jego naród do tego stopnia, iż nie było ocalenia. Dlaczego? Wyjaśnienie bardziej uniwersalne daje sam Pan Jezus, mówiąc w dzisiejszej Ewangelii: Ludzie bardzie umiłowali ciemność aniżeli światłość. Niemożliwe. Tak! Bo złe były ich uczynki. No, jasne! Przecież człowiek z niewypastowanymi butami nie będzie się pchał do pierwszego szeregu, ale raczej starał się będzie ukryć tę ułomność, chowając się... w ciemniejszy kąt. Nie taka jednak jest rola synów światłości. Dlatego, dbając o własne uświęcenie, roznośmy światło Chrystusa po świecie, aby ten uniknął tragedii.
|