Pączkowanie grzechu Sobota II tyg. W. Postu | 2009-03-14 |
O tym mówić by można wiele, ale na konkretnym przykładzie dzisiejszej ewangelii okaże się, że grzech, gdy tylko się zakorzeni, spowodować może w duszy istne tsunami. Zwróćmy uwagę na owego syna, którego zwykliśmy zwać marnotrawnym. Wyraźnie przejawia się u niego grzech pychy, bo bez ogródek żąda od ojca tego, co na niego przypada. A przecież był to dorobek życiowy ojca! Jakim prawem żądał? Widocznie takie prawo obowiązywało. On jednak przede wszystkim chciał pokazać swoją niezależność, samowystarczalność: oto pójdzie w obce strony i ułoży sobie życie po swojemu… Gdybyż rzeczywiście chciał rozpocząć życie nowe… Ale nie! Pycha sprzymierzyła się w nim z lenistwem. Przecież nie inwestował tych pieniędzy – nie myślał pracować. Lenistwo przywołało nieczystość. W tym towarzystwie dobrze poczuło się też nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu... Nietrudno było przewidzieć, czym się to wszystko musiało skończyć: utrata pieniędzy, rozrywkowego towarzystwa, perspektyw na dalsze życie itd. I chociaż głód przywołał rozsądek, to upiory grzechowe ani myślały rezygnować. Bezużyteczne już dla marnotrawcy, przypuściły atak na jego brata. Dowiedziawszy się bowiem o miłosiernym geście ojcowskim, a odczytując go jako jawną niesprawiedliwość wobec siebie, owładnięty został zazdrością (mnie nie dałeś nawet koźlęcia, choć tyle lat ci służę) Ta zaś chętnie na swoim gruncie ugościła gniew (rozgniewał się i nie chciał wejść). Jak dalece nie wolno tolerować żadnego grzechu! Przychodzi on niepostrzeżenie i bezboleśnie, czając się i okopując na nowych pozycjach, a przy tym – jak w najlepszej rodzinie – przywołuje i zaprasza swoich najbliższych. Owa siódemka grzechów głównych szybko łączy się ze sobą, mnoży i mutuje tak, że nadzwyczaj bliską staje się wizja zupełnego upadku najwspanialszej nawet twierdzy. Zniszczywszy jedną, napojone sukcesem, ruszają szeroką ławą na podbój sąsiednich i paść się będą triumfem tak długo dopóki nie natrafią na niestrawne dla nich podłoże: miłość, miłosierdzie, życzliwość i przebaczenie. Oto metoda na zło! Dlaczego tak rzadko stosowana?
|